mój gryllidae
Dodane przez atrament dnia 15.04.2011 21:27
atelier opuściliśmy nad ranem,
akurat zaklejali na słupach przetarte anonse.
nie powinienem był ukrywać cię w ciemni tak długo.
bez nieba nie da się żyć, mój gryllidae.
ocieranie się o siebie nic nie dało, kulanie po moście też.
od przęsła do przęsła i ze śmiechu w ból.
zacykało w kościach.
świerszcz!
świerszcz!

w pustej metropolii - jak wewnątrz czaszki -
kłębuszki kokosowego włókna podrywa wiatr,
stare most wanted kleją się do twarzy.
w pudełku po zapałkach są twoje buty.
nic, zgaszę ostatniego papierosa i
wrosnę w ziemię płowym prochowcem.
zasznurowałem ci świat, skacz głupi.
cyk!
cyk!