- koniec.
Dodane przez qier dnia 08.02.2011 10:34
Anna gładzi dłonie obcej kobiety. Ociera o policzek
dawne chwile.


Jej paznokcie były kruche, łamały się na krochmalonej
pościeli. Mówiły o innym życiu,
ociągając się z odpowiedzią na teraźniejszość,
modliły się do przenajświętszej panienki. Sprawczyni
spustoszałych dzbanów i wyschniętego łona.