Filantrop.. kto by pomyślał..
Dodane przez mimochodem dnia 21.01.2011 22:04
Tak się zastanawiam, czy już zawsze będziemy musieli robić postępy,
by utrzymać się powyżej temperatury zamarzania jutra?
Czy można zapobiec upławom kolorów?
Klinują się włókna sytości.
Wrażliwość.. stara kurwa,
niepotrzebna, jak pierwsze objawy zmierzchu.
Proszę, przechyl światło w moją stronę, niczym modlitwę z papierosa,
prośbę porzuconą w strumieniu sztalug.
Ach.. wyszumieć się w namiętności obietnic, fleszach słów, chrobotaniu kolorów,
kolejnym niepokalanym poczęciu...

Marzę o tym, by zostać idealnie niepotrzebnym człowiekiem.
Tak perfekcyjnie zbędnym, by nikt po mnie nie zapłakał.
Wtedy to, ze spokojnym sumieniem, cudownie zgasnę.
Filantrop, kto by pomyślał...