PRZYSTAWANIE
Dodane przez reteska dnia 05.05.2007 13:48
Jest lato. Ojciec rozebrany do pasa układa wjazd do garażu. Lekko
przygarbione plecy, pot. Młot, łom i kilka innych narzędzi w zasięgu
ręki. Miażdży się wszystko: szpik, dyski, parę tętnic. Każda trelinka
musi być dopasowana, podsypana cementem i piaskiem w odcieniu

forsycji, wbita w ziemię. Forsycje kwitną wczesną wiosną, wstawia
się je do wody dwa tygodnie przed Niedzielą Męki Pańskiej.
Trelinki
mają sześć boków i sześć kątów. Pasują do tego, co parzyste. Jest

lato. W pociągu relacji Białystok - Warszawa pusto. Ojciec nie pozwala
otworzyć okna, nawet nie pytam dlaczego. Jak powieje, to może wykręcić
szyję. Pamiętaj, nie wychodź z domu po umyciu głowy. Wojtek tak zrobił,
na mróz wyszedł bez czapki. Teraz wołają na niego głupi; zamyka się

na dzień w komórce, a do miasta jeździ tylko z matką.
Szpital już czeka,
te wszystkie przewody i rurki spragnione płynów. Po zabiegach zostaną

blizny: jedna na przegubie, druga w pachwinie, trzecia na zgrubieniu
trzy palce nad mostkiem, po lewej stronie.