Burdelowy wulgar
Dodane przez Alan Raven dnia 31.12.2010 23:12
Rozbite konstrukcje perwersji szaleją w kawałkach sku*wiałych fantazji,
czerwone korale na ciałach tak bladych,
a bolesne fiolety na jaźni.
Wku*wione pustością ich oczu kajdany,
ranią przy każdym oddechu,
szydercze dotyki na piersi wciąż budzą,
powłoki zaćpanego uśmiechu.

W czerwonych pościelach taplają się dzi*ki,
osnute niewolą wieczności,
sprzedają powierzchnię swojego istnienia...
do granic nieprzytomności.
Oddają swe dłonie pozbawione dotyku i usta pozbawione posmaku,
manekiny bez uczuć,
zawieszone na linach,
pod sufitem niewyżytych maniaków.

Wydziarane motyle na karku i szyi,
umierają gdzieś w otchłaniach ciemności,
pustka obdziera ich skrzydła jak liście,
nieżywych róż bez litości.
Na białych ścieżkach zagubione spojrzenie,
rozmywa się w bezkarnej goryczy,
czas utopił się w strumieniach rozkoszy,
a rozkosz zagubiła się w ciszy.

Jak ku*wy po deszczu kręcą się grzesznicy...
w labiryntach swych własnych dewiacji,
zabłąkane duszyczki zboczonych syfiarzy,
rozpalają ogniska wariacji.
Nie spłoną w nich życia lecz puste powłoki,
zaplątane w obojętności,
zabrakło im marzeń...
gdy wędrowały samotnie,
lecz teraz brakuje wolności.

Łajdaczą się ciała w pokojach bezwstydnie,
sącząc smak okrucieństwa,
przesiąknięte ściany odorem milczenia i krzykiem głuchego szaleństwa.
Jęki zmęczone swym nudnym istnieniem,
rozpraszają się w strugach czerwieni,
połamane pajace walają się na łóżkach,
niczym sterta rozsypanych kamieni.

Krwiste usta muskają łagodnie powierzchnię rubinowych paznokci,
hipnoza sztucznie niewinnych spojrzeń,
traci się w brudnej nagości.
Szeroka paleta jaskrawych kolorów,
wraz z łzami wędruje po twarzy,
widnieją pod pudrem i cieniem zakryte blizny, siniaki i skazy.

Granice rozsądku zatarte w przeszłości zagubiły swoje istnienie,
nie istnieją już zmysły,
nie istnieją emocje,
lecz ciało dalej istnieje.