NA WIGILIĘ - WYZNANIE
Dodane przez annadoraczynska dnia 23.12.2010 18:06
Od dawna nie spotkałam gwiazdy,
gdy niespodziewany uśmiech na bezczelnej twarzy
- -ku mnie
rozniecił pierwsze gałązki;
tata zwykł palić ogniska latem,
ceniliśmy oboje
ten smak przypieczonych kartofli,
zbrązowiałą skórkę
i chrupką zawartość -
jadło się z solą lub masłem.
Oznaczało chwilową jedność.
Tak dawno zmarły ojciec w wojskowej kurtce
jeszcze z powstania
i ja - w krótkiej sukience dziecka
milczeliśmy razem;
ogień trzaskał w drewienkach,
trawiąc niepokój.
Pachniało jałowcem.
Później, którejś jesieni,
najpierw zdziwione
kocham - oddzwoniło echem -
- szczelna dotąd odrębność
odkłoniła się, zawstydzona,
powitała nadzieję
nareszcie.
Cóż wiara?
Wiotka jak trzcina
podniosła kark.
Zatem stąpam po burzliwych falach jeziora
a o narodzinach Boga
nic powiedzieć nie śmiem.