tryptyk z oniryków
Dodane przez vacuum dnia 15.12.2010 14:30
oniryk nr 5


bezmiar samoczującego bólu gdzie nigdzie
i wszędzie zawarty jest środek
o niewiadomej godzinie gdzieniegdzie
wykwitają znieczulice

mogę się już w sobie orientować
ustalać dystanse łączyć punkty w krzywe
w kośćce w imiona plejad

z niejasnych przyczyn wyrasta równia
nad nią sklepieje cierpienie

wychodzę ogniskowa zwierciadła
trzymanego przeze mnie oburącz

niewielki obszar matowieje i puchnie
rozlewa sie w grymas
drżenie warg zyskuje na brzmieniu

bez pryzmatu nie dostrzezesz w świetle poezji
nie poznasz ceny nie zmierzysz krwi
jaką trzeba wtłoczyć w odbicie
żeby wydało choć jedno źdźbło tęczy

nazywaj nas świątynia albo teatrem



oniryk nr 5a

obserwuje ją w ciasnej zadymionej klitce

w depresji jest znacznie bliższa boskości
zwinięta w embrion bardziej kulista
rozwija pępowinę taśmy
ze szpuli

tnie gdzie popadnie
na przypadkowe długości
po czym równie bezmyślnie łączy

słychać wyraźnie że los nie jest ślepcem

nie nazywaj nas/wiecej

czytamy/niebo z kałuż

ludzką nagość/z łazienkowych luster/
trenuj/oko
zobaczysz/w nich/ściany na których wiszą


oniryk nr 6


zobaczyłem je w kluczu
tak jak nie
przemieszczały się nigdy
dotąd

klucz wróbli otworzył obłok