L. B. P.
Dodane przez Szady siebr Daniel dnia 11.12.2010 17:52
gin w destylarni Greenall
pachnie czarnymi włosami Luisa.

przyjacielu, dym z tych papierosów
zamienimy w szafir. o poranku
rozłożymy sieci. pozłacana bryza
rozbije się o nasze czoła. na brwiach
zakręci pył z mielonej piri-piri.
zaczekam na chwilę, w której
łódź położy falę burtą. podniosę
głowę. nie zapytam o niebo.
poczujesz przez skórę.
powiesz céu.


- mogłeś zostać w domu, Bruno.
- przecież my go nie mamy.

teraz krwawisz na beton,
jak i kobieta twoja krwawi.
nieczęsto tak mam, ale chciałbym
cię przytulić. powiedzieć, że nie
rozumiem, ale kiedyś spróbuję.
za nami tłuką butelki. trzaskają
szklane łby o ścianę. powoli
odchodzi.
fucking British weather
zabierasz ze sobą, a na sznurku
ciągniesz fado, jak pieska na smyczy.


4:30. Pedro odjeżdża bez słowa.
dłoń przyciska do szyby.

błyszczą alufelgi albańskich emigrantów.
noc roztapia się w wilgotnych,
szaroniebieskich gałęziach.
Pedro znika za zakrętem, wraz z pewnością
o powrocie. gryzie od wewnątrz,
jak wyrzut pragnienia.

Ele sempre gostou de guardar tudo em segredo.


--------------------------------------------------
* céu - (port.) niebo
* Ele sempre gostou de guardar tudo em segredo - (port.) On zawsze lubił zachowywać wszystko w tajemnicy