from Detroit to Parana
Dodane przez maryspillows dnia 11.12.2010 11:07
klatka dla ptaka. wybieg dla słonia. niedbale rozrzucone kolby kukurydzy,
idealne piramidy odchodów. jest środek nocy, gdzieś budzi się życie.

rozwścieczony wyję do księżyca.

po drugiej stronie tych męczarni, nie ma porzuconych matek, rozdartych brodawek.
wszyscy jesteśmy dziećmi, potłuczonym szkłem z jednej butelki po mescalu.

fala tych wydarzeń rozbija się o moje stopy; dotyka bardziej niż widok toczonych armat,
ze statku na ląd, gdzie miska pełna mleka zamienia się w przemysłową rzekę,
napędza infrastrukturę, buduje autostrady, zmywa wydeptane ścieżki. dziewiczy ślad mojej dłoni,
na szlaku gringo chodzili gęsiego, co zwierzęce wcale nie jest nam obce.


jeden zastrzyk uciszy ból, tysiące zwierząt- jednej cywilizacji.