Bluszcz
Dodane przez srebro dnia 10.12.2010 21:39
Nie był wcale ponury tamten jesienny dzień:
trawa jeszcze zielona,
łagodne słońce wśród drzew.
Ale przyszłaś ze swym znużeniem
i powiedziałaś,
weź,
jak podaje się szalik na słotę.
Dusiłem się.
A potem przyszłaś ze swym zwątpieniem
i powiedziałaś,
nieś,
wkładając mi je jak płaszcz na ramiona.
Ugiąłem się.
Nie był może ponury tamten jesienny dzień:
liście drżały za oknem,
słońce utknęło wśród drzew.