***/stoimy na przeciwległych końcach/
Dodane przez hubertk dnia 08.12.2010 18:54
ten sen gdzieś się zapętla, zazębia.
w języku, którego nie znamy,
mówimy do siebie capella:
tak wschodzą siostrzane gwiazdy,
promienie rozszczepionego słońca:
dlatego nie wymawiamy imion śpiących.

w ogóle już nic nie mówimy,
bo drżenie gardeł, to ciągłość,
ubywanie na każdym polu.
obrazom nie nadajemy kształtu,
żadna przypowieść się nie spełni:
w tej dychotomii nieboskłonu,
to jedyna podzielność.