Wspomnienie muzy
Dodane przez nAzGuL22 dnia 06.12.2010 05:24
Pamiętam, jak pędzlem ubierałaś mnie
w piżamę z ust. Trzymałaś go w dłoni
delikatnie, jak dziecko. Powoli zaciągnęłaś cień
nosa, brak oczu tłumacząc zmarszczką na pościeli.
Bałaś się, by na śliskiej tafli twarzy
nie pozaginać czasem rogów.
Problemy zaczęły się, gdy z dłoni skapnęła
inspiracja. Dokładne rozmazanie jej po bladym niebie
ramion zajęło ci mniej czasu, niż szczelne
zamknięcie w antyramie mojego ciała skorodowanego farbą.
Nie zasługiwało nigdy na miano wystawy.
Nie pasowało do półek, z których poznikały
moje książki, ani zasłon, którymi odcinaliśmy się
od wścibskich oczu sąsiada księżyca.
Wtedy byłem przypadkową muzą rozbieraną
przez fonetykę twoich słów. Służyłem jako stolik,
na który co noc odkładałaś niespłacone rachunki
za ogrzewanie i rozmowy przez telefon,
których nie zdążyliśmy odbyć.
Pamiętam, że nigdy za ciebie nie wyszedłem
w dzień poprzedzony pocałunkiem pędzla.