CORAZ NIŻEJ
Dodane przez Mirka Szychowiak dnia 29.04.2007 11:42
Łucja lubiła mieć koło siebie zdjęcie z wodospadem,
otwarte książki - mogła wtedy leżeć całymi dniami
i udawać, że tym razem to już koniec.

Dziadzia twierdził, że tak długo się nie umiera:
ty mi ze śmierci nie rób durna teatrów; ja z wojny
pamiętam - nie zdążył jeden z drugim pomyśleć,
a już go nie było.
Potem szedł zgorszony
do swoich zajęć i modlił się o rozum dla Łucji.

Teatr czy nie - dom robił się coraz bardziej
żałobny. Dzieci wyjmowały z szafy jedwabną
suknię matki, czarne pantofle, w milczeniu
podziwiały ten trumienny zestaw i cicho
popłakiwały. Łucja lubiła ich smutek.

Będę umierać, jak długo mi się zechce
mamrotała drąc kolejne listy, wycinki z gazet,
fotografie Staszka. On też mnie nie zapytał
czy może umrzeć. Zamykała oczy,
a dziadzia przyjmował zakłady - na jak długo.

Dom już był gotowy, gra z dnia na dzień
coraz mniej była grą. Dzieci zaczynały
być niecierpliwie, chciały już czegoś na pewno.