na ulicy K
Dodane przez otulona dnia 27.04.2007 11:03
Śpiew
Nie ma już tego domu. Ulica dawno zmieniona
A kiedyś jabłkowy sad z plamami śliw
i jedyną czereśnią.
Dom się rozwiewał, cieniował.
Gościnny pokój z lustrem w brązowej ramie
warkoczykowa dziewczynka ze szczotką w ręce
śpiewała Walentyna, Walentyna .
Za oknem świat był jakby piękniejszy
z zardzewiałą hulajnogą przy płocie.
Obok lepkość owoców
Dryń, dryń. Z pęcherzami drewniana rama
na kółkach. Podbój świata od krawężnika
do krawężnika i pompy z wodą. We włosach broszka
przypięta przez gołębie wujka. Pobłażliwe uśmiechy
i spady w sadzie. Wir owadów.
Piwnica
Ceglaste ściany, żłobienia - inskrypcje
w dół i w dół - zakręcona wilgoć i kurz.
Na środku cynkowa wanna, w lodowatej wodzie
ryby na srebrnych kręgach. Kwarantanna i krew.
Wybielanie portfela - łuska na szczęście,
wykluwają się larwy w wąskich szczelinach.