przez rafidy i pryzmaty
Dodane przez ElminCrudo dnia 24.04.2007 21:06
w tafli lustra sekundnik na wstecznym cofa czas
a godziny gnają całą naprzód przez trzy, cztery
tylko tutaj jesteśmy jeszcze tak bardzo razem
gdy o kuchenny blat bębnią po wariacku palce
dłubiąc tam i siam nawiązki związku. do oporu
parzy kawa i trwa kolejka rzutów do kosza
kręci nami jak luźną obrączką. na dnie kosza
nabieram gipsu, tam mam punkt biernego oporu
bez krzyku pod sufitem chociaż owijasz palec
wyprutą nicią, nie wiedzieć po co raz za razem
przerabiamy blade tonacje życia na cztery
ręce... chowam za siebie grzecznie siwiejąc na czas
mało ważne za tym, za tamtym, za każdym razem
sterczę przeprasowana lub zmięta obok kosza
pełnego śmieci, z włożonym między drzwi palcem
jestem zerem po przecinku kiedy przeciągasz czas
przez konta. nieswojo po kątach, bo nadal cztery
to brak wyjścia chociaż zamki nie stawiają oporu
rób co chcesz, nawet po najmniejszej linii oporu
im bardziej każde słowo zadajesz ciętym razem
tym bardziej zamykam siebie w bezgłos na cztery
milczenia. pozbieram do wiklinowego kosza
pranie suche jak fakt, że przez cholernie długi czas
wybijałeś mi z głowy siebie wszystkimi palcami
chciałeś tylko kukiełkę na środkowym palcu
od ąę po fiu-bździu bez wewnętrznego oporu
zawsze na czas i czas od czasu gdy masz wolny czas
można wtedy przećwierkać wyrok ćwierć wieku razem
można nawet wsadzić tyłki pod balon do kosza
pieprząc, że szczęście ma ręce i nogi aż cztery
jest gładzenie i jest dzielenie włosa na cztery
wygwizdanie lub wspinanie się wyżej na palcach
można kłaść jabłka czy rzucać ogryzkiem do kosza
budować porozumienie albo ruch oporu
do końca nie wiesz co uda się dokonać razem
bo jedność miejsca i akcji postawiła na czas
od szmeru do szmeru czas plecie mi w cztery oczy
że ubywamy razem. przykładam palec do ust
bez oporu zbieram sny i konwalie do kosza
--------------------
poprawa wiersza "szmery serca"