łodziance o mrozie i miodzie
Dodane przez Christos Kargas dnia 29.08.2010 08:56
znów pieści dachy, śpiewa oknom, gwiżdże latarniom
na rondzie świetlik śnieżnie kusi - powieka baru
ten kierunkowskaz odpoczynku w jego podróży

nie pytaj dokąd jedzie ciągle, nic o tym nie wiem
będziesz czytała, że wciąż biega, z wierszy i legend
matko, dopóki któregoś z was pierwszego zbraknie

niebawem stąd daleko, w ogrodach van gogha
gdzie gorzeją pochodnie, w miejscu przesiąkniętym
przeszłością, będzie tulił butelkę z browaru

śledził spod mostu tajemnice nawadniania pól
oślepiających nawet nocą, słoneczną żółcią
wtedy gdy jakże swojskie skrzypce budzą rolników

w dzikie wieczory liczy serca bijące w łodzi
te same zawsze prują lody, aż spadź z ich smutnych
ust wykropiona odbije blask ułudnej nocy

jeszcze parę szklaneczek i oczy dziewczyny
przestaną już narzekać na nielichą radość
jaką dają szukając może tego, który

pragnie łapczywie tylko uśmiechu i światła
zobaczą w nim krainę swoją, przybliżą się
przytulą, tak objęci utopią, niechybnie
razem w łodzi