Kolaboracja
Dodane przez ellena dnia 23.04.2007 14:00
Za wiele działo się w nocy - jak gdyby planowanie strategii wojny,
tłumione krzyki, ruchy przeciwników. Trzeba było dotykać,
żeby odróżnić wroga od sojusznika, wszystko nadaremnie.
Zamiana ról, manewrów i broni. Nie liczyło się, tylko brakowało
rąk albo myśli, które wtedy wybijały jeden rytm. Równolegle
w snach motyli przewijała się śmierć- jak niemy film,
za to w trzech kolorach. Podmokły teren, trzciny cienkie
się chylą. Przed wiatrem? Nie on nadchodzi, najpierw słychać
olbrzymie czułki, trzepot skrzydeł, wydłużone linie. Owady
dostają się do przełyku. Nie można oddychać: tu i po drugiej stronie-
wszystko przyspiesza, żeby w odpowiedniej chwili się rozpaść
na tysiące odłamków szkła, ciekłych kryształów, plagę spokoju.