Upiory w operze
Dodane przez Idzi dnia 23.08.2010 04:41
Ja w upiory nie wierzę.
Byłem wczoraj w operze,
lubię czasem posłuchać Mozarta,
aria Królowej Nocy
zawsze mnie zauroczy,
sopranistka biletu jest warta.
Wielka cisza na sali,
serce jak młotem wali,
już unosi się w górę kurtyna.
Szmery ucichły wszędzie,
tylko w ostatnim rzędzie
dzika para amory zaczyna.
On jej bluzkę rozpina,
a na scenie Pamina,
ostry sztylet i płonące oczy,
(on całuje ją w szyję,
ona z tym się nie kryje),
hőrt der Mutter Schwur*- Królowa Nocy.
Są dla diwy owacje,
słowa, są adoracje,
kosze kwiatów, wiązanki na scenie,
tylko na końcu sali
gwiżdże ktoś, butem wali
w opuszczone, sąsiednie siedzenie.
Odwracają się wszyscy
i ci dalsi i bliżsi,
czy ktoś zgłupiał, czy może jest chory?
Ja do dzisiaj nie wierzę,
że ujrzałem w operze
najprawdziwsze, pokraczne upiory.
*Końcowa partia arii Królowej Nocy