o liee, co smoka nie chciała. Die wunderschőne Drachentrőtterin
Dodane przez wiese dnia 22.08.2010 00:54
ślonskim dziołchom
Heliocentryczna profaza w konkrecji
ekstrawertycznej gnozy symplifikuje
inwolucję asynchronicznej derogacji
psychokinetycznej, ekstrapolującej
paradygmatyzmy derywatów ex post
w kosmogeopolityce retropuryfikacji.
De generis sapientia libri quatuor*
wiedziałaś o tym, liee?
czy pozwolisz mi być twoim tabalugą?
będziesz dbała o mój grzebień?
za to ja nie będę ział ogniem i jadem
będę wycierał buty na wycieraczce
prał twoje bojówki
i robił śniadania
będę szorował mocno twoje plecy
wiernie patrzył w oczy
ogrzewał gdy poczujesz chłód
podciągnąłem suwak w twojej kurtce
zgarnąłem kosmyk niesforny ze skroni
mówiłaś że tego nie lubisz; polubisz?
poprawiłem czapkę która zsunęła się za nisko
zawiązałem ci sznurowadło w jednym bucie
liee?
te faberkowe szaty jednakoż gibko seblykniesz?
ciulej sie, drachu miechym piźniony, łoszkubku łożryty
*z Xiąg czwartych o mądrości gatunku, wolny przekład:
jeśli ktoś, kiedyś, komuś, coś, to i owszem,
chyba żeby rzeczywiście ani rusz
konsultacja filologiczna mowy śląskiej: janina; dziynkuja piyknie