z dziennika: za wolność. do dna
Dodane przez JagodA dnia 05.08.2010 05:05
odpływał. za zamkniętymi drzwiami stawiał
pierwszy krok ku wolności. bez pretensji
zakupów żądań większych i większych.
jego odpływ zwiastował przypływ. luz
oddychał pełną piersią. uśmiech od_życia
nie schodził z twarzy. dalej i dalej w głąb
i w głąb siebie. cisza zakłócana niczyim
wykonano - zniekształconym przez przestrzeń
(mi)styczna na styku pesy- i opty- pojawiała się
ze znajomym szumem wód. ożywał na chwilę
by za moment pod wpływem unoszącego się fetoru
spuścić nieokiełznane pragnienie wolności
wraz z zalegającym szlamem i wspomnieniem swoich
kapitańskich dystynkcji do niemieckich ścieków. azyl
cyrograf. urok amok nierozwaga miłość. uciekł.
podpisał wyrok z drzwiami bez klamek hydrofachem
z przyuczenia i betonmaską zakładaną dla specjalnych gości
- zdratą wyżłopanym jakby w transie wyzwalaczem zastygłych
emocji. do dna.
szloch dziecka wśród nocnej scenerii kuDamu
ze spazmatycznie wyrzucanymi z siebie: arbeit machen
polnische schweine raus i jej aldi zamiast baltony /bez zmian/
- zamarłam. wy_krzy_cza_ny do granic zamilkł.
już nigdy nie szlochał. nie pił
są dni, gdy sny o umieraniu są najpiękniejsze, jakie znamy.