z listów niewysłanych
Dodane przez sterany dnia 27.07.2010 21:11
już nie chcę

dziewiąta pięćdziesiąt z pierwszego peronu raptem trzy stacje
dwadzieścia minut na zastanowienie i wybranie marszruty
ale po kolei wyjaśnię zanim dojdę ułożę sobie wszystko
niech nie zmyli cię lakoniczność każde słowo tak trudno wyrwać z siebie

droga to właściwie przecinka szutrowa pełna wyboi błota
i kałuż gdy spadnie deszcz gałęzie nad nią zwisają nisko

w lesie nigdy nie jest cicho ptaki śpiewają głośno z każdej strony
odbiegają ścieżki pomiędzy drzewa w głąb poszedłem jedną
pomiędzy gęstymi krzewami na wybujałą trawę
wysoko na głową wznosiły się korony słońce jeszcze nisko
zawieszone oświetlało spękane maszty olbrzymich sosen
to było to miejsce w którym poczułem znowu że już nie chcę
wracać na drogę


czekam na pogodę

dziewiąta pięćdziesiąt z pierwszego peronu bilet za pięć złotych
już pisałem o drodze urokach okolic i zakątkach które wabią
pomimo tych walorów mówiąc wprost gdybym umiał inaczej
wybrałbym inny pociąg i inny kierunek

jednak przyjdzie właśnie tam wśród sosen i zapachu rozgrzanej
w słońcu żywicy poczuć na dłoni szorstkość kory usłyszeć jak konar
zaskrzypi pod ciężarem zgrzytliwie westchnie - nareszcie koniec

pogoda mnie martwi chmury przeszły od groźby do czynów,
samochody zachlapały błotem pobocza, kałuże rozbestwione
jak nigdy wyroiły się chmary przeróżnych latających stworzeń

podobno w pogodne ranki można spotkać dziki sarny i zające


spoko zdążę

do dziewiątej pięćdziesiąt jeszcze daleko a mnie już trzęsie reisefieber
myślami jestem u celu w spodniach na razie jedną nogą i koszula
do wyprasowania zapiszę co mam napisać i w drogę

prognozy na dzisiaj korzystne mogą jedynie wystąpić znaczne
wahania emocji związane z fazą księżyca i plamami na Słońcu
ostrzeżenie dla kierowców zające w tym okresie są agresywne

poznałem jednego zająca gdy robiłem na sośnie przymiarkę
patrzył z wyrzutem kiedy pokazałem język postawił słuchy
znudzony ludzkimi sprawami wrócił do gryzienia opony
samochodu grzybiarza

lisów w tym roku podobno zabraknie z powodu mody na lisi pasztet


dni lecą i nic

konduktor już nie pyta dokąd drukuje bilet bierze drobne
parę minut przed odjazdem dziewiąta pięćdziesiąt
po raz pierwszy uśmiechnął się do mnie może dlatego
że był kobietą i tylko zapytał - na pewno w jedną stronę?

w lesie dziwny stan znieruchomienia drzewa bezradnie
rozpostarły konary zastrzygły koniuszkami liście stało się
cicho i bezszmerowo jedynie kamienie zgrzytały pod butem
dzięcioł zawzięcie tłukł głową o drzewo a puszczyk chociaż

pora była wczesna głucho zawodził - nie wracaj, nie wracaj