Kochanowski
Dodane przez rodi dnia 27.07.2010 03:34
To co już wiedział nie było proste, ciążyło raczej piekąc pod sercem,
Gdy w dłonie chował maleńki pączek rączek, co przecież takie dziecięce.
Zdążył pogłaskać jeszcze po główce nim blask przygasły w oczkach zmatowiał
W ostatnim ruchu niewielkich płucek resztkę nadziei w bólu pochował.

I żadne brzozy, żadne gawrony, żadne szarości czy nawet czernie,
choćby zrodzone w ciemności nocy lub zatopione w smutku bezdennie,
nie mogły równać się nawet z kropla rozpaczy, która z łez nie rozlicza,
bo trudno znaleźć gorycz podobną tej co świat może zniszczyć rodzica.