KAPITANOWIE*
Dodane przez Idzi dnia 26.07.2010 07:53
Na wodach południa i w arktycznym chłodzie,
Pośród grzyw bałwanów, w zieleni odmętów
Gdzie z bazaltu skała fale morskie bodzie,
Łopocą na wietrze żagle ich okrętów.

Fregaty skrzydlate, ich kapitanowie
Odkrywcy ziem nowych, gdzieś na krańcach świata
Gdzie gwiazda i morze pogodę przepowie,
A Golfsztrom mielizny jak pyton oplata.

Kurz nie pokrył barwnych o nim opowieści,
Jego tors głęboko morska sól przesyca,
On wytartą mapę cyrklem lekko pieści
I nową, nieznaną drogę nim wytycza.

Wychodząc na mostek wiatrem rozhuśtany
Przez lunetę patrzy na mijane porty,
Otrząsając trzciną resztki morskiej piany
Z wysokich cholew za zawietrzne burty.

Albo bunt wykrywszy wśród swojej załogi
Jednym ruchem za pas po rewolwer sięga.
Pewności dodają rozstawione nogi,
Różowe mankiety i złocista wstęga.

Kiedy wściekłe sztormy opanują morze,
A bałwany wody sięgają do nieba,
Żaden przed żywiołem nie zadrży w pokorze
I nie zwinie żagla, choć czasem potrzeba.

To nie tchórzom dano charakteru tyle
Taki wzrok stanowczy, ostry, nieugięty,
Że potrafi nagle na obcą flotyllę
Z zaskoczenia rzucić wszystkie swe okręty.

Jedną kulą albo harpunem ościstym
Ugodzi skutecznie wieloryba w wodzie
I nocą na morzu, pod niebem gwieździstym
Dostrzeże latarnię na odległym lądzie.



**********

Widać dobrze zza urwiska,
Z murów królewskiego fortu,
Z marynarzy żądza tryska,
Zawijają więc do portu.

Tam nie braknie jabłecznika.
Starzec klnie się na swą duszę,
Morską hydrę chcesz dotykać,
Musisz kupić czarną kuszę.

Tu mulatki, ciemne młódki
Rozkrzyczane, rozśpiewane
Rozsiewają zapach słodki
Strawy świeżo gotowanej.

W zaplutych tawerny salach
Ledwie od zmierzchu do rana
Znaczone karty przewala
Szulerów banda nieznana.

Wesoło tak w dokach portu
Być, popijać wino tanie
I czasem żołnierzom z fortu
Zasłużone spuścić lanie.

Lub od odzianych bogato
Bezczelnie wyłudzać centy
Małpki sprzedając im za to
Z kółeczkiem przez nos przetkniętym.

A potem blednąc ze złości
Ściskając amulet w trwodze,
Przegrywać to wszystko w kości
Na zarzyganej podłodze.

W głowie efekty blekotu,
Daleko jeszcze do rana,
Lecz wzywa już do powrotu
Głośna tuba kapitana.



**********

O innych morzach historie krążą
Spod ciemnej gwiazdy, zamglonych wiecznie,
Którymi dziwne zjawiska rządzą,
Gdzie nikt nie pływa, bo niebezpiecznie.

Tam błyszczą w słońcu straszliwe fale
Tańcząc na wietrze w ciemnym odmęcie,
Po tamtych wodach błąka się stale
Latający Holender na okręcie.

Nie spotka rafy na swym kierunku,
Nieszczęścia od zawsze przepowiada,
Na jego burtach i takielunku
Święty Elm ognie swe porozkładał.

Zaś sam kapitan drwiący z czeluści
Krwawiącą ręką kapelusz trzyma,
Lecz koła steru nie popuści,
Choć ostry szczebel w dłoń mu się wcina.

Jego kamratów bladych śmiertelnie
Plugawe twarze duma rozpiera,
A trupie oczy patrzą bezczelnie,
Że aż ze strachu dech zapiera.

Zdarzyć się mogło, że ranną porą
Spotkał go żeglarz zabłąkany,
Ten już na zawsze wyobraźnią chorą
Przez trupie zjawy będzie nękany.

Niewiarygodne wręcz opowieści
O morskich bandach wiatrem niesione
Że czasem, to się w głowie nie mieści,
Dla morskich wilków są przeznaczone.

Najodważniejsi wciąż o tym marzą
Aby zobaczyć, czy gdzieś się kończy
Szlak kapitana z Kaina twarzą
Gdzieś za zwrotnikiem ponoć leżący.


* Na motywach wiersza N.S. Gumilowa pt. "Kapitany".