feta
Dodane przez Christos Kargas dnia 25.07.2010 17:03
prolog
nad starą wioską spośród ruin
rozbrzmiewa pieśń
obserwuję dyskretnie
umarłych mistrzów
biorą chmurę za wino
świat chybocze w zamglonych głowach
na cytrze przygrywa jimy
lotnymi akordami
umberto lśni, popatrz
na zębach sarkazmu
a salvador pasję zrzucił
do oliwnego tłoku
william zaś na boku
roluje ciężkiego skręta
wiatr niesie pogłos
nowinki szybko docierają
nad deltą gangesu
słyszą sybarytki
z ochotą przylatują
obnażone, wypachnione
widzę też siebie nad kałużą
jestem niefrasobliwym pasterzem
który opodal poi baranki
i ojcze szepce
ścieżka prowadzi dalej
nie znam zagadek
nie miewam koszmarów
nawet nie czuję krzyża
na swoich plecach
1.
spragniony na królewskim dukcie
samotny wieszcz ku przeznaczeniu
wiję się wężem, dziko-ptasio krążę
torba ze spuścizną na plecach
z drugiej strony pagórka
dochodzi łomot bębnów
łąka topi się w żarze
za mną miasteczko
gotowe do święta
2.
rozpoznaję taniec
a to wąskie lśnienie
scyzoryka
wyczułem już kiedyś
gustuję w wolnym życiu
całuję i żegnam was
istoty małe jednobarwne
uwięzione w pieczarze
3.
znam dobrze buczenie
z obłych portyków
zakrytych studni
mistycznych lasów
nadchodzi i otula
podnoszę palec do ust
szszsz
szszsz
4.
co się stało?
lawina?
głaz?
tłumy
aaaa
wrzeszczą
aaaa
na trybunach
tamburyny, kotły, talerze
w tle
idzie procesja
wchodzi wielki kozioł
protagonista
z wężem
ma cynową koronę i przyłbicę
zrasza kamienne schody
mech rośnie
5.
mam w mózgu
elektryczny cyrk
który poznał granice
i wybrał trasę
ku utrapieniu
ciała
6.
wolność lub śmierć
dukt jest nieprzejezdny
tworzy okrąg
zamyka mnie zewsząd
lis, małpa i orzeł
wielką wieczerzą
ukończą bal
epilog
nawiedziłem kumpli wiosenną nocą
siedzieli przy kieliszkach
gdy mnie zobaczyli
wytrzeszczyli oczy i oniemieli
gdyż mieli mnie za umarłego
ugościli mnie:
napiliśmy się wina
zjedliśmy żytnie pajdy
z fetą i oliwkami
a gdy nasycili się
obejrzeli bacznie
i odrzucili
zrzuć maskę
daj spokój cudom
tutaj bałkany
nie przelewki
patrzę im w oczy
i zaczynam śpiewać
że jestem mistrzem
tej ceremonii
że powróciłem
i nie ma się już
czego lękać
a oni -
w śmiech