Kamienie Segovii
Dodane przez Eulalia dnia 18.07.2010 16:56
Schody w dół z plus trzydzieści cztery, chłodny loch
w kamieniu podstawy fosa, zadrapania paznokciem
niewiernych, trudne przeznaczenie, surowe
ściany i drzwi donikąd.

Wgłębienie spoin, biel wieków dźwięczy w oczy,
wapienny kurz gra, reflektor świeci pająkom
w mozaikę sieci i znów nie omietli, pyły
rozdeptane szuraniem nóg.

Rozprażone patio przegarnia ciekawość sal wlepiona
w złocone sufity, zadarte głowy, nie wolno strzelać
fleszami, armaty śpią, siodła zarzuciły
strzemiona na drewniane zady.

Pięćset brył, kamienie skręcają w górę oddechy,
mauryjskiej hurysy warkocz za krótki, szkło
lornety wyciąga z oliwek cudo, daleki
kościółek Templariuszy.

***

Żar, kostka na drodze rozlewa się słońcem, ruch stóp
wlecze po chodniku leniwe ciało. Kamienne łuki
na dwóch piętrach nie niosą, wody od dawna
rurami płyną do domów.

Dotykam tysiącleci, wygładzona chropowatość, ciekawość
tamtego czasu, kto kładł tutaj rękę? Wielu obojętnie
zalicza akwedukt, katedra, panorama gór,
śnieg w zagłębieniu szczytów.

Ulica wystawia krzesła przy stolikach i dzbanki sangrii
z lodem, smak wnika pomarańczą w spocone koszule
wachlarze nie nadążają, plus trzydzieści cztery
tak codziennie w południe .

Podziemie wypluwa marki aut, przyjemnie trzasnąć
chłodnymi drzwiami, połknęło bilet, po drodze
serpentyny ostro zakręcane, zamek San Ildefonso
i park w greckich fontannach.