Wiersz na żywo
Dodane przez Jerzy Beniamin Zimny dnia 12.07.2010 16:31
Gorący lipiec, chcę być za Uralem. Pustoszyć
łany śniegu, stopą rozgrzaną. Kłaniać się
górom lodowym, jeśli mają topnieć, to zaraz.

Taki jest mój świat wewnątrz kraju, jeszcze
głębiej ogród i głębiej altana, jak w matrioszce
stół, a na nim książka, w niej kartka z rozwiązaniem.

Jeden wers wychylił się za daleko. Pobudził dyżurnego
lemura, trzeba mi uciekać, chociaż to nie pora
przerywania lnu, tam gdzie stepy i wichura, tam

skąd widoczna jest jasna góra. Ostatnie dni w okopach,
ostatnie chwile ze wzrokiem. Sekundy w których
nie można wybierać, pod ręką przedmiot, obojętnie co.

( A miałem dzisiaj nic nie robić, nikogo nie wzruszać)

pisane w tej chwili: godz 18 22.