bajka o żbiku i kłusowniku
Dodane przez rabi dnia 01.07.2010 17:40
za szczytami gór najwyższych,
za morzami gdzie dżdży i mży,
za rzeźbami wzgórz przestrzennych,
gdzie rzęsisty deszcz jesienny
rzadko może spaść na ziemię
(częściej żar się z nieba leje),
gdzie żebraków prawie nie ma,
gdzie życzliwa, żyzna ziemia
rodzi plony gospodarzom,
którzy żarnem siebie darzą,
by wzajemnie utrzeć zboże
(mąka - wszak tradycji korzeń);
(żony mężom chleb tam pieką
żur gotują, świeże mleko)
za rzekami, za polami
ze zbożami, rzepakami,
leżał żbik na zżółkłej żerdzi.
przeżarł, zrzygał się i rzęzi,
że go żnie w żołądku żarcie,
które spożył w McDonadsie.
słuchał tego rzeźnik Żyd,
co na żbiki stawiał myk.
bo choć rzeźnik wzrostem kusy
to kłusownik z całej duszy.
duża żuchwa, pas rzemienny,
a do rżnięcia nóż kuchenny.
nie przepuści żywych zwierząt
żadnych, nawet rześkich jeżąt,
żbików, żubrów, żab, gżegżółek.
trzaśnie, zarżnie, wypcha skórę.
zżyma przy tym się żałośnie.
ciężko bowiem przy tym wzroście
żubra schwytać albo żbika
(nóżki krótkie, zwierz umyka).
ale Żyd nasz sił nie szczędzi
by za zwierzem w las popędzić,
schwytać chyżo, poczuć dumnie,
choć też bywa, że zwierz umknie.
więc radości swej nie szczędził
kiedy spostrzegł, że na żerdzi
rzęzi żbik przeżarty mięchem.
więc ostrożnie, aby węchem
żbik nie wyczuł go z daleka,
zakradł z tyłu się i czekał,
aż żbik przyśnie. wtedy łatwiej
nóż mu włoży i haratnie.
ujrzał go żbik, się przestraszył.
chciał się szybko w dziurę zaszyć.
żmudny jednak to był zabieg.
w ociężałym ciele na bieg
nie ma siły, żadnej mocy,
żeby z zżółkłej żerdzi skoczyć.
więc go rzeźnik w bólu zastał,
rzucił w żwir i zaczął chlastać.
tak dopadła żbika śmierć.
brzuch przerżnęła serią cięć.
żar się z nieba leje, gorąc,
nad rzeką żaby rzępolą
pieśń żałobną na cześć żbika,
brzydką, co żalem przenika
i przeszywa człeka w środku.
żałoba po zdechłym kotku.
z tego morał - duzi, mali,
żebyście zapamiętali,
że nażarcie się jak świnia
może śmierci być przyczyną.