jej fotografia
Dodane przez rodi dnia 22.06.2010 04:13
Kolana jego podporą ciała, które co chwila w konwulsjach bezwładu
upaść nie może, gdy oczy mokre bezdennie wpatrzone, spragnione powabu
dotyku jej włosów, o których place muskając lekko śnią bezszelestnie
i jej zapachu, którego nozdrza nie chcą zapomnieć krzycząc wciąż: "JESZCZE!"

Ten róg ulicy wielkiego miasta jest dziś świątynią jednej bogini,
gdzie pod tym płotem nie beznamiętnie wielbiona będzie po wszelkie dni.
Tu gdzie bez ofiar, stosów i zniczy świętość świetnieje tak mimowolnie
on najwierniejszy i najoddańszy ruszy z krucjatą w świat dobrowolnie.

Ona zniszczyła jego niewinność, moralność całą, czyste sumienie.
On dla niej złamał wszystkie zasady, zamienił sny swe w jedno marzenie.
Został pogromcą tych to wartości, które mu życie uformowały.
Bezsilny wiarą nie zauważył kiedy to stał się zupełnie mały.

I dalej oczy - szalone oczy - będą sługami jej wizerunku,
I jeszcze dłonie rozpamietałe, wciąż rozpędzone w jednym kierunku,
I aureola jasna światłością wizji co bladość daje jej licom,
I serce wbite miedzy płucami, któremu rozum nie jest granicą.

Jak horyzonty lub widnokręgi, wszystkie obwody czy nieboskłony
tutaj na rogu, tutaj pod płotem (gdzie świat daleki, by być wyśnionym)
ciałem się stają (bryłą wzniesioną ku czci oburącz wysoko w górę),
tak on miłością zaklętą w zdjęciu niepełnosprawny - tragiczny dureń.