odra, cholera i grypa
Dodane przez maryspillows dnia 30.05.2010 17:33
obliczyłem czas podróży. powrotu który wiązał się z żeglugą przez oceany, szlaki i porty,
współrzędne których nigdy nie oszacowałem, liczby oraz miejsca zbyt odległe by o tym pisać.
nie wiem już dlaczego, nagły powiew wiatru mną wstrząsnął i wszystkim co dokoła mnie było,
aż sam zacząłem biec z tym nieskazitelnie białym piaskiem,
choć nie był to pierwszy raz kiedy coś targnęło wyspą w stronę morza, wtedy pomyślałem:
- nie zdołam udźwignąć wszystkiego, więc gdzie jest ta szarańcza, która zje mięso przede mną i
gdzie są te koty, które wyliżą miskę pełną mleka? do czego tak naprawdę tęsknię?
wtedy stało się tak jak oczekiwałem i nie wiem czy było to wczoraj czy miesiąc temu.
mogłem rozdzierać gardło w każdą stronę tej przeklętej wyspy, aż sztorm nie grzmotnął taflą wody raz jeszcze,
nie zmącił horyzontu który wydawał się być tu od lat niezmienny. z widokiem słońca zaczął zlewać się maszt.
powiewające dumnie chorągiewki machały w moją stronę i wiedziałem, że będzie to już koniec, bo był,
bo sen przerwał głód który go rozpoczął i choć miejsce jest nieznane, czas podróży wciąż tak samo odległy,
jak wszystko na tej wyspie; na zachodzie bez zmian.