Retrospektywa z przesunięciem
Dodane przez Papirus dnia 02.05.2010 08:55
Zajęcia. Odsłona I

byłem dzieckiem
gdy na dachu budowanego szpitala spowiadałem obłoki
chodząc po gzymsie nie bałem się że spadnę
tylko że dojrzy mnie Bóg
i wzrokiem z obłoków sprowadzi na ziemię

z góry wszystko było widoczne:
stary szpital
internat na mole
i stadion za laskiem
na którym w zenicie słońce grało na niekorzyść

raz w błocie do kolan zgubiłem buta
potem czasami wyglądało jakbym intelektualnie kulał
a ja tylko miewałem myśli nie do pary

miałem niewiele lat
jak zapatrzyłem się na szeregi szpitalnych witryn
i milczę do dziś
- umieranie ciągnie się
i ciągnie dopóki
za oknami nie wybiją sobie z głów wszystkich świateł

lubiłem czerń
bo mogą się w niej schować byty niekolorowe
niebarwne
nieznaczne
prawdziwie pożółknięte i szare i w żałobie
- ale było też co świętować
kiedyś w piwnicach suka powiła młode
ślepe wychodziły pić z ręki
potem były nieufne - przejrzały że jestem człowiekiem
(jednego udało mi się do mojej rasy przekonać)

jeszcze nie wiedziałem że ludzie rozmnażają się przez nasienie
tylko poeci przez przeczytanie
Miłosz miał swoje Przedmieście
ale i tu do tej pory eksploatują się dziwy

tuż przed szpitalem reanimuję wspomnienia
wewnątrz mogłabyś rodzić mi synów
wciąż nie dowierzam czasowi
całe życie pukam się w głowę
a tam ciągle zajęte


Styczna. Odsłona II

to nie był Wielkanocny poniedziałek
a dzieci dostały lanie
- twarda ręka to posłuch
(na wsi szacunek rzecz święta)

Magdalena wyniosła pranie
by je rozwiesić między drzewami w sadzie
z jabłoni spadł owoc odświeżając grawitację

chłopcy przez łzy głośno przełknęli ślinę
Piotr jeszcze srogo patrzył na synów
ale złagodniał bo czas było iść w pole

Piotr już dawno zrezygnował z pracy konia na roli
ale oczy ma nadal cieniem podkute
i ból co często wchodzi w krzyż
dlatego trudno mu się skłonić do głębszych przemyśleń
- jedynie pochylić:
drzewa szumią
dzwony biją
ludzie umierają
kury bawią się w grzebanie
a on ma niecałe trzydzieści lat

na niebie cienki szew jaskółek
w obejściu pies - rasowy przyjaciel
- odgryzłby nogę ale rzadko tu jakaś postaje

Magdalena lepi uszka
najlepsze wychodzą w ciszy
- na osobności
słychać mlaskanie
rośnie apetyt
rodzi się tęsknota za miastem
tam ktoś na pewno czyta niewłaściwą książkę
kto inny przechodzi na niewłaściwą stronę gazety
a na niewłaściwe tematy ma zdanie
tam kobiety mają rację i szerokie horyzonty
i z pewnością bardzo wysokie obcasy
natomiast mężczyźni potrafią zachować się jak ludzie
- w ogóle to szybciej kończy się czas

tam gdzieś się komuś coś
i właściwie wiadomo tylko że czyjś strącił go wzrok