Auschwitz 16.04.1947 godz. 10,00
Dodane przez Idzi dnia 24.03.2010 06:46
Ze związanymi z tyłu rękami
wpatrzony w księdza Zarembę,
potrząsając głową,
jakby chciał zrzucić z siebie ciężar zbrodni,
poprawił założoną na szyję pętlę.
Więc tak wygląda mój koniec, pomyślał.
Przed oczami wirował tłum
muzułmanów w pasiakach,
na podwórzu przed willą rozradowane dzieci
ubrane w pasiaki uszyte przez jego krawcową,
a oknie willi jej uśmiechnięta twarz.
W tym kalejdoskopie
dostrzegł wykrzywione twarze:
Liebehenschela, Baera, Grabnera, Marii Mandel.
Nie było Mengelego, anioła śmierci.
By przerwać ten taniec widm
odwrócił głowę i zamknął oczy.
Kiedy je otworzył, patrzył na bramę
i ostatni raz zobaczył napis.
Ze zdumienia zachwiał się na nogach,
kilkakrotnie potrząsnął głową w pętli,
mrużył i otwierał oczy.
Przerażony wyszeptał:
Mane, tekel, fares.