dożywocie w trawie
Dodane przez zorianna dnia 15.03.2010 07:49
nie pamięta dokładnie kiedy dojrzał i upadł
bardzo blisko jabłoni. pamięta tylko trawę
w której chował motyle bez skrzydeł. była mokra
jak zwijane w pośpiechu prześcieradła, co rano
(od czasu gdy pięść ojca nauczyła jąkania,
skutecznie zamykając usta i oczy matce).
urodził się na nowo tamtego lata, w trawie,
przy jolce - czuła w miąższu nadmiar testosteronu,
wypalone sumienie, drewno i żar z ogniska,
mnóstwo wyrwanych włosów, dziecinnie poskręcanych
(bała się gdy próbował skręcać w podobny sposób
w poszukiwaniu metod na ciągły ruch endorfin).
zwyczajne korzystanie z jolki było drażniące -
nigdy się nie broniła. nadrabiał zabawami
ku pamięci dzieciństwa. ostatnia to labirynt -
szukanie receptorów bólu pod korą, w brzuchu
ojca. ślady na trawie (blond włosy, mleczne zęby)
wysoki sąd przemilczał. a przecież dożywocie
jest zwykłą formaliną - konserwuje nienawiść
jak białko (oczy ojca wciąż błagają o litość),
utrwala gniew, koszmary, co iskrami z ogniska
spadają obok jabłek w rudawo - mokrą trawę.