Poranna amnezja
Dodane przez barwaldczyk dnia 05.03.2010 14:50
W oddali milknie zgiełk, wracam do siebie. Chłodny wiatr czule liże moją twarz, Kim jest ten starszy pan, to przebiegł pies. Autobus ruszył wbijając się w słońca cień. Na trawie powoli zasychają poranne łzy. Niepewnym wzrokiem obłapuję gasnącą latarnię. Ucho przywarło do żywej tkanki ziemi. Niczym ze starego megafonu odczytuję miarowe tętno miasta. Jaskólka zatoczywszy koło powraca do swych piskląt. Usiłuję włączyć odtwarzanie pamięci, jak mam nazwać ten dzień - długi sen? Ból ciała blokuje ruchy, dzieci krzyczą. Spojrzenie przechwytuje skrawek afisza, pogodny uśmiech klowna przypomina - przyjechał cyrk. słonie, konie i małpy Eureka! - jestem człowiekiem

Piła 2.02.2010
Edmund Czynszak