SPACER
Dodane przez timbuku dnia 03.03.2010 18:54

O północy pies wyprowadza mnie na spacer
Alejkami krok po kroku na jednej smyczy
medytując nad kaprysami starości

a dookoła bezpańsko i pusto

Gdy w górze iskrzy pełnia śnieg skrzypi
okolica wypełnia się naszymi oddechami

Zwierzęta w przeczuciu śmierci zwykle płaczą

ale Trotyl niknie w zaspie zżerany cukrzycą
Przecież jest wybrańcem wspólnego Boga
który obdarzył go łaską ludzkiej choroby

by wreszcie się uczłowieczył i wyszlachetniał
Idziemy więc przed siebie albo biegniemy
w stronę, której nikt tak naprawdę nie zna

Pod latarnią rozwijamy zwoje tajemnic
czekając aż zawyją wygłodniałe wilki

Wracamy stamtąd i skrzypią drzwi
Otwieramy sen by przywołać szczenięce lata
bez smyczy