List od dziecka..
Dodane przez mikonada dnia 05.02.2010 19:47
Wszechmogący i wieczny mój Panie
Co w niebiosach królujesz w swym tronie
Roztrzęsiona ja błagam, wołanie
Moje usłysz, bez głosu Cię gonię
Ukój wredne bez kresu konanie.

Dziwadło swoje świat narodziło
Ino nożem potrafi rozgrzebać
Moje serce co kiedyś jej było
I na wieki w otchłani pogrzebać.

Całe światy dziś wrzeszczą "wynocha"!
Albo lecz się bo dusza twa szlocha
ty nie słyszysz bo zło cię przyćmiło
Nawet dobro, co wiecznie goniło.

Mój jedyny, bogaty, w zaświatach
Wiem, że klęska dopadła na wieki
Lecz ja klęczę po ciężkich mych latach
Usłysz głosy tych serca kaleki.

Mimo iż w mej już duszy jej nie ma
Wszystek cierpi me rozum i ciało
W myślach widzę - rękami obiema
Ucieczkę łzawych oczu zbierało.

Co przeżyłam nikt nie zna, tylko Ty to wiesz
Mówię, ja proszę nawet duszę moją bierz
Lecz przywróć szczęście mojej bliskiej rodzinie
Bo w wieczności prawda nigdy się nie skryje.

Rozum utraciła
Życie swe przepiła
Wszystko zostawiła
W paszczy się ukryła
Szczęście pogoniła
Serce me skoliła
W śmierci utuliła
Wszystko w co wierzyła.
Duszy nie broniła
Diabła w sobie tliła
Ciągle ino piła!
Życie swe zdwoiła
Fałsz też przyswoiła
Innym pozwoliła
Wziąć w co ciągle śniła
Ona dobra była.
Śmierć ją omamiła
Syna zostawiła
Męża zostawiła
Córkę zostawiła
We wszystko zwątpiła
W kata się zmieniła!

Kochać ją - kochałam
Wszystko próbowałam
Ona już odeszła.

Błagam, szlocham, stękam
Kiedy ma udręka
Przepaść ma w nieznane?
Nie w serce kochane!
Weź ją do krainy
Gdzie szczęścia jaśminy
Człowieka zmieniają
Dobroć, spokój dają.
Niż na ziemi wszędzie
Tam jej dobrze będzie.

Ona zła nie była...