Ocierając się (czasem) o poezję...
Dodane przez marekpl dnia 05.04.2007 09:38
Zupełnie nic nie potrafię. Nie umiem też nic prawie
Nie znam się na poezji ani też wcale na sztuce współczesnej, czy tej dawnej - ponoć starej, na której ktoś umie robić niezłą kasę zwaną potocznie szmalec

Muzyka. Owszem, zwłaszcza ta współczesna po północy troszkę kiedy z baru naprzeciwko wychodzą nocne Marki i poranne Judasze. Dlaczego nocne i skąd te Judasze?
Rano skoro świt zaczepiają już (wciąż jeszcze się zataczając) tych co w nocy spali - te gościu - zachrypnięty z głębi spalonych trunkami trzewi wydobywają głos: poczęstuj fajką, do flaszki dorzuć - a może wypijemy razem w parku, nikt się nie dowie...

A pfe - czemuż to mnie los dotknął napotkanym nocnym Markiem, porannym Judaszem? - mruczy do siebie zaczepiony nad ranem (a może nim byłeś ty przechodniu?) i odchodzi w pośpiechu, znika za kolejnym rogiem ginie w fabrycznej bramie

Tak, zupełnie nic nie potrafię. Nawet narzekać nie umiem, że za oknem deszcz, a w domu ciepło - a ja wyjść pomimo tego muszę

Na modzie się nie znam i na przyrodzie też. Po mordzie nikogo nalać nie potrafię choć nieraz bym chciał
Zupełnie nie znam się na kwiatach i ptakach, z gwiazd czytać nie umiem i wróżyć z kart

Stoję przez chwilę przy ogłoszeniowym słupie, beznamiętnie patrzę na obskurny plakat: Stowarzyszenie Wolnych od Myśli organizuje pieszy rajd...

Turyści, myślę i otwieram czarny parasol aby ochraniał mnie przed stertą wyuzdanych bzdur: na śniadanie pożądanie na kolację błogi sen

Od niechcenia (jak co rano) przemierzam Aleję Sławnych (w mym mieście) Dziur