SPOTKANIE
Dodane przez Iwonna Buczkowska dnia 20.12.2009 17:50
W zamieci śnieżnej, gnani wiatrem,
gdzieś na granicy tradycji dwóch,
wpadli na siebie raz przypadkiem
Święty Mikołaj i Dziadek Mróz.
Stanęli, patrzą - wzrost, siwizna,
krasnych peleryn biały błam...
Klon czy sobowtór czy brat bliźniak?
No - "toczka w toczkę" - taki sam!
Zadrżały brody z gęstych loków,
zdumieniem się uniosły brwi:
zaprzęgi, sanie, dźwięki dzwonków -
można nie zgadnąć: kto jest kim!
I jednocześnie przywołana
podwójna zaiskrzyła myśl:
"Dobrze by było mieć kompana,
a nie wciąż jak pustelnik żyć.
I zamiast gnuśnieć w samotności
w krainie gdzie odwieczny lód,
wpadać do siebie czasem w gości,
pogadać, wypić czaj lub miód..."
Już, już się na "happyend" miało,
lecz nagle znikł uśmiechu ślad
i diabli wzięli przyjaźń całą,
gdy wzrok na wór drugiego padł.
Krzyknęli głośno na swe reny,
nie pożegnawszy nawet się,
pognali, każdy w swoje strony,
trop zacierając w śnieżnej mgle.
Bo chociaż szczerzy w swych intencjach,
to nie uwierzy nawet brzdąc
w to, że się zbrata konkurencja.
A zwłaszcza w okolicach Świąt!