W dechę było... już chromolę
Dodane przez Spoks dnia 22.11.2009 10:43
Nie czytajcie bo za długi wiersz ten który dzisiaj sadzę
i w dodatku rymowany na to już ja nie poradzę
że wolicie bardziej białe, bez morału i bez puenty
takie których zrozumienia rozmywają się zakręty?

nie obchodzi mnie to wcale ja tu panem, pióro trzymam
znudzę jeszcze wam się nie raz nim nastanie długa zima
ale zanim to nastąpi trochę prawdy tu wywalę
bym nie musiał głową tłuc w mur bezsilnością albo w szale

wiele od was nie wymagam więcej niż czytania tego
już się o to postarałem by domysłów tu nie szukać
prosta mowa i wkurw pewny może was nauczy czegoś
choć nauka tu nie o tym by zrozumieć czym jest sztuka

dziś odbiorę ci tik-taki kolegów co również tworzą
koleżanek śmiech-zabawy jako takiej marnej sławy
czytaj teraz wymiociny co mym pluciem słów skażone
i dowodem wielkiej drwiny alzheimerem zarażone

więc doznajcie czym poezja jaką zawsze sam stosuję
nie udając wszak poety słowa wiążę i rymuję
za to Wasze wielkie rzesze plącząc słowa po kryjomu
wiążą w tomy marne chrusty niczym żer znosząc do domu

gniją przez to wasze liście odór zewsząd i swąd czuć
cóż! nadrobi to wydawca okładkami wesprze chuć
podrasuje i w kolory co dla oka są ważniejsze
skryją wniosków sedno sprawy i treści najprzeróżniejsze

wiersze białe bez zasady tak jak leci w mig tworzycie
dla was proza dzisiaj wierszem każdy mądry jak myśliciel
otumania brednią cedzi kto was uczył dzieła tego?!
skoro sami się zowiecie krzycząc dumnie jam poetą

lecz czym puenta? morał wzniosły co wskazywać drogi umie
tego już nie sposób wskrzesić to już mało kto rozumie
bo to sprawa pomyślunku, więcej powiem i natchnienia
nie bąkania wśród słowników lecz swej duszy otworzenia

wasze dzieła ciężkiej mowy istną stają się zakałą
wy obłudy słów ojcowie zwyrodniałe myśli matki
słowa jak bękarty wasze osaczają a nie mruczą
pożarły już dawno cnoty teraz pierdół tylko uczą

odwracacie psa ogonem ością stoi wam wisiorek
teraz innych czcicie bogów dzisiaj pinda i rozporek
rządzi światem wyobrażeń męskich przygód, masturbacji
kto nie umie mówić - Veto! nikim dla was, choćby rację

...miał i mówił co go boli jak ja teraz toć rymuję
w tych tu rymach ból swój skrywam dalej milczeć już nie umiem
dłużej tego nie powstrzymam bo gdzie sensu, treści nie ma
nie pomogą tomy wierszy elaborat ni poemat

teraz powiem wam otwarcie co myślicie to chromolę
dość widziałem pierdół waszych wszech połaci zryte pole
jak te dziki się miotacie rycząc tylko czyj tors szerszy
i uwagę wciąż zajmuje przepychanka kto tu pierwszy


zewsząd takie same dupki żądne wrażeń i poemy
gdy tymczasem gwałcąc muzę tworząc grafy i golemy
dzieła wielkie bez "jaj", farszu...
/dziwne! - że wciąż macie rację/
...gubiąc sedno już na wstępie w dupie mając inwokację

pisząc to co ślina niesie jak przygodę przypadkową
lecz nie zjawi się tu książę i nie ruszy za was głową
gdy sami tego nie wiecie na cóż ściemy, udawanie!
już dawno nikogo grzeją wasze brednie, i pisanie

dziś pospólstwo fakty woli, nie dla plebsu poematy
wy tworzycie krój fasony gdy ciuch w modzie proste szaty
co najwyżej wymiociny które nazywacie wierszem
wydrukują na papierze który ujrzy miejsca głębsze

Na tym koniec słów wykładu krótką pamięć przecież macie
nie pojmiecie tego nigdy bo zbyt ciasne wasze gacie
by pomieścić kupę całą wasza sprawa - problem mój
lecz nie zniosę nigdy tego by przy krzyżu rzucać gnój