Obóz kulinarny
Dodane przez rocznik90 dnia 20.11.2009 18:49
Kochana lodówko, jak to możliwe, że chodzisz - stojąc?
I skąd masz w sobie tyle energii, ażeby co noc rozmawiać
z jajkami, mięsem i innymi przybłędami, którym
"użyczyłaś" schronienia? Warunki nie grają roli,
liczy się ocalenie życia. W zamian są wstanie znieść wiele:
częste odwiedziny, wschody lampki, śmierć
przyjaciół podczas obdzierania ze skóry. Dopiero
później uświadamiają sobie, że lepiej było olać
jednak tę promocję, siatkę na zakupy,
a jak już to dokonać samobójstwa w drodze, niczym lody.
Kto bowiem przypuszczał, że facet z KFC
i Kubuś Puchatek z kalendarzem w ręku
strzegą bram obozu? Gdzie śmierć naturalna
przez przeterminowanie jest marzeniem,
a egzekucje warzyw często wyglądają tak: najpierw
selekcja, potem pod kran i do gazu w sąsiedniej
wsi Kuchenka. Ale jak to możliwe lodówko,
czy ja ciebie wymyśliłem, że przyjmujesz
mnie chłodno, lejesz na kafelki, nie dajesz spać,
chodząc - stojąc? Jakbym był kimś dla kogo
warto pozwolić wejść na głowę chlebakowi,
brudnym talerzom, by aż tak nie rzucać się w oczy?
Lub co grosza się zepsuć? Odpowiedz.
W razie czego wskażę winowajcę.