Protokół z nieistniejącej wyprawy
Dodane przez Jacek K dnia 08.11.2009 18:06
Zobaczysz, tak będzie lepiej, tym bardziej,
Że woda przekroczyła oczekiwany poziom,
Powyżej którego następuje zupełne zanurzenie
Obcego ciała. Nabierasz wodę do wiader
Mając w pamięci upatrzone poranki, kolacje,
Na których główną rolę odgrywały owoce.

Zimne płyty, talerze pełne rozebranych
Na cząstki homarów wyjmowanych na twoich oczach
Z olbrzymiego akwarium. Łechtanie piórkiem
Bladych dekoltów w chwili po tym jak kelner
Znika za drzwiami sali. Każda wizyta kończy się
Wybiciem z rytmu, lekkim oberwaniem chmury,

Która kroczy za tobą jak gin. Wciąż słyszysz wołania,
Krótkie zapowiedzi speszonych panienek, którym
Obiecuje się nieoczekiwane przymierza, pojedynki
Do tego miejsca. Położenie jest jedno i niezmienne.
Przychodzisz jak sen na zimę w małej dolince, gdzie
Fala dnia uderza o brzeg zacienionego raju, w którym

Liczysz ziarenka w połówkach granatu. Mijasz
Widoczki z pocztówek, zasuszone miejsca szczęścia
I nic nie może ci przysłonić ustalonego porządku.
I leżysz gotowy do spożycia w pełnej euforii nocy.
Migoczą lampki nieba. Odchodzisz w innym kierunku
Jakbyś był chory. Ofiaro.