Krawat
Dodane przez stanley dnia 01.11.2009 10:51
Krawat u mężczyzny to jak perły u kobiety*
Leżę w dębowej trumnie. Czarny garnitur, biała koszula. Nie wiem,
w jaki krawat mnie ubrano, w podróż, na którą czekałem czterdzieści lat.
Może czerwony? Wyglądałbym elegancko - sam raz na wizytę w banku
lub zebranie komunizującej partii. Idealny byłby czarny lub fioletowy.
Myślę, że kolor podkreślałby wagę sytuacji, w której się znalazłem.
Zatrzymano zegar wiszący na ścianie, który w rodzinie był od wieków.
Zaraz, o której umarłem. Wskazówki na czwartej trzydzieści.
Jak sobie poradzą z uruchomieniem? Od lat robiłem to sam.
Rozglądam się. Nie widzę obrazu. Martwa natura z poprzedniego wieku,
malarz nieznany. Kto mógł zabrać? Brat. Klęczy, patrzy w zsiniałe oblicze.
Pogrzeb - zabawa w chowanego *
Pracownik firmy pogrzebowej powiedział, że wykona
pochówek według tradycyjnego ceremoniału. Słyszałem!
Jestem gotów. W białej koszuli, krawacie, którego
nie widziałem. Półbuty wyczyszczone, prawie nowe.
Żony nie było przy śmierci. Wyzionąłem ducha opuszczony.
Nie mogłem rozsmakować się doniosłym momentem, jaki
wydarza się w istnieniu, oszołomić się patosem słowa koniec,
spijać w spokojnej pewności scedzone wino życia, myślałem
jedynie, że jej nie ma.
Uspokójcie się rozedrgane myśli.
Zaraz! Jaki mam krawat? Nie widzę!
Kim jest nieśmiała nieznajoma?
Kładzie na piersi bukiecik fiołków, całuje zimne usta.
Wpatruje się w krawat, poprawia. Jakiego jest koloru?
Zaczyna się. Czterech tragarzy biedzi się,
jak pokonać wąskie schody. To gorsze od fortepianu.
Kręcą trumną. Obijam sobie boki.
Ostrożnie! Może oknem? Nareszcie!
Jest rodzina. Bliższa i dalsza. Koledzy. Mnóstwo ludzi.
Żona pomiędzy dziećmi. Na czarno, bez woalu.
Twarz spokojna.
Kondukt wędruje ulicami. Jestem coraz bliżej.
Będę miał grób, jak inni zmarli.
Przyjrzę się odwrotności rzeczy.
Motywom ludzkich czynów.
Co dalej?
Będę obserwował świat z lotu ptaka.
Umieszczono trumnę obok wykopanego dołu.
Teraz. Chcę wiedzieć, jaki mam krawat.
Podnoszą! Zjeżdżam w dół. Stop! Zatrzymajcie!
W kieszeni mam klucz od biurka.
Wykopią, aby odzyskać?
Leżę w komfortowym łóżku.
Słucham bębnienia grudek
ziemi. Unoszę się nad ciałem.
Dobrze! Jest czarny.