dziadek, czyli porwania, porzeczki i jabłonki.
Dodane przez hubertk dnia 17.10.2009 11:51
dziadek prowadził się hardo.
potrafił uścisnąć mocno dłoń,
i nie zdziecinnieć na starość.
nie miał zwyczaju dwa razy prosić o jedną rękę;
dlatego porwał babkę.
do wszystkiego podchodził z dystansem,
nie tylko do kobiet - kto by tam teraz zastanawiał się dlaczego;
być może dlatego, że miał do nich słabość.

nie było nic dziwnego w tamtym popołudniu.
zagranica ci nie służy - mówił, sama skóra i kości;
porzeczki dojrzewały w słońcu, sunia siedziała tu gdzie teraz,
my na samochodowej kanapie pod jabłonką;
rozdrabnialiśmy się w szczegółach cieknącego dachu,
wspominaliśmy złowioną na środku jeziora choinkę,
rozplątywane supły, i lato nie takie przelotne jak teraz;
jak jeszcze długo nie potrafiłem zrozumieć, skąd się tam wzięła.

nie było nic dziwnego w tamtym popołudniu;
dziwne jest tylko to, że umarł zdrowo.