Licz uderzenia dzwonu
Dodane przez Jerzy Beniamin Zimny dnia 04.10.2009 13:12
Może się spotkamy nocą pełną nietoperzy.
Drzewa coś poruszy, na pewno nie wiatr.
Serca i dzwony uderzą równo w ciszę i skupienie.
Bez tematu przyjdzie noc, wysłowią się upiory.

Ależ ciasno w myślach? Rozpycha się jeszcze klon
wycięty na kołyskę i trumnę. Starego szewca
uczono wbijać gwoździe. Może już być w piekle
po ostatniej wieczerzy. Mogą mu śpiewać o butach
w których szła ciemność, do mnie i do każdego

z nas na pochylni. Nie uciekaj. Droga ma wietrzną
ospę. Pozostań w wokalu płaczu i zamień go w
śmiech. Zęby zamiast czyneli a język zwiń w trąbkę.
Samo się rozstrzygnie kto winien żalu. kto winien
dogasania ogni, czyj dym jest z gałązek oliwnych.

Nie przesadzaj spojrzenia, kto chce wystawać pod
zachmurzonym niebem, z ołowiem jeszcze. Nie można
doliczyć się godzin, minuty same odeszły a obecność
płotu i bramy - czeka aż zaskrzypią deski, jęknie klamka.
Po obwodzie wzroku krążą ptaki, las się mieści i wieża.
Bez znaczenia droga, chyba że prowadzą ją wierzby.

03.10.2009