cykl miast
Dodane przez kyo dnia 24.03.2007 20:47
aglomeracja
stopklatka lub ostatnia chwila na powtórzenie
modlitwy. dymisja dymu, o szybę. próba mikrofonu:
przedmieścia, betonowe przedmieścia.
albo gałęzie wierzb głaszczą tonacje rzeki.
symetria, zaciskanie szczęk
mostu, nadwyrężone słupy świateł.
chwyciłbyś za kark, nosił w kieszeniach?
porzuć mnie! zdradź.
przedmieścia, betonowe przedmieścia.
mętne są oczy miasta, jak toń kałuż.
nocna zmiana
sternicy barek odpalają flary, para z kominów elektrowni
zapładnia chmurę, znika w popołudniowej mgiełce - fajrant!
iskrzą silniki, sadza pokrywa szlak wędrujących aut.
ewakuacja? turbina miele kręgosłup rzeki, odpłyń.
nie wracaj? w uchu lament zapuszczanego diesla;
zarys. szykują się bezsenne oddziały.
płomień
na raz: młotki. na dwa: wkrętarki, kilkaset dziur.
na trzy: na amen dokręcone, dociśnięte na amen.
we śnie. widziałem miasto zakryte płachtą
folii. oddaj mu honory nim zlecą się
zbrojne pułki monterów i ścięgna dźwigów.
gdzie to jest? tam w górze eksplodują opiłki rdzy,
ktoś rozbiera budowlę. gdzie?
potem rozpalimy ognisko z tego suszu.
w środku
oddaj im miasto, by mogli z niego uciec
i twierdzić: tu jest dom, drzewo i dziecko,
które się narodzi. to wszystko zasiane
w glebie, pośród błysków fleszy, w sobie.
w garści
kończy się, bo wrastasz w perspektywę.
słońce odrywa niebu samotnego ptaka,
nad miastem jest coś nieodwzajemnionego.
wnętrze słów, przeskakujący je cień?
bunt barw, front bramy, która strzeże potłuczonych
cegieł. wszystko w czerwieni, z kruszcu, ściśnięte.