koniec sierpnia - śniadanie
Dodane przez karczmarka dnia 24.08.2009 09:05
Zjedzone spokojnie. nic się nie stalo
zebrane wilgotnym kciukiem okruchy schną
ślad zeszlej wizyty na umywalce rozprasza
poranne duchy kapryśne

trochę to przypomina lato. dwa lata wstecz. parne
jemioly wysoko zawieszone poza zasięgiem
psikus
jak zwykle żart poważnego którego czasem bolą
stawy
gdzieś pod Chodzieżą, w kierunku na Pilę
może to jedynie symulakrum. odwiedziny zlośliwej przeszlości
która nie chce odejść i patrzy tymi szczerymi oczami.
lasy
trawione ogniem slońca kanapki z serem zawinięte w papier
a potem deszcz jak potop. potop jak deszcz. imitacja
prawdziwej kąpieli
tylko w czym ona bardziej prawdziwa niż pranie
które robila moja matka. wcale nie nad rzeką jak niegdyś kobiety
robily wszystko nad rzeką
rodzily naśladując ten nurt opierając ręce pachnące o brzeg.

poranne duchy grają na dziwnym instrumencie
który slyszalam na ulicach Mostaru
mieszal się z ziemistym zapachem kawy
i śliskim pluskiem cial chlopców skaczących do Neretwy
a może to zgrzyt kości pod turbinami Viszegradzkiej fabryki
gdyby to mógl być ten wieczór
i zachód w Neum
z którym podążaliśmy w oliwkowe gaje zastąpione
ceglą w kafelkach bez drzwi
tam chyba już nie zamykają
od kiedy obcy nie nosi karabinu w plecaku

lipiec krąży nad obrusem jak osa
osaczona nie mogę przelknąć
utkwil palec w szczelinie pamięci.