żebranina
Dodane przez pawelh dnia 19.08.2009 05:33
jesień już, panie, jesień już, panowie... gdzie może pójść, skoro nie ma domu
i bielmo zostało nałożone na jego oczy. nieraz późną nocą wychodzi z kanału,
mija parę zakochanych, ale nie widzi ich dokładnie, nie rozkłada na czynniki.
wie tylko, że idą razem, grają na swoich ciałach jak na organkach, splatają dłonie w origami.
bielmo powoli, nieustępliwie uchodzi z oczu.

czasami myśli wcinając instant u sióstr misjonarek, ale tylko wtedy, że nie może nikogo
pokochać, wychodzi z kanału tylko po to, by postać pod latarnią nacierając dłonie,
aby nie zamarznąć, czmychając co dzień od kosza do delikatesów - raz przeludniony,
raz opustoszały - traci wiele energii na te skoki. a teraz widzi jak grają na organkach -
on nie umie grać, jak splatają origami - nie ma już nożyczek,
bielmo powoli, nieustępliwie uchodzi z oczu.

świat byłby pewnie doskonalszy bez nich, myśli sobie
i idzie dalej, dalej, dalej. znika. jesień już, panie, jesień już, panowie...