Lecąc do gniazda
Dodane przez alchemik dnia 13.06.2009 12:53
Spotykałem ją codziennie, jak zwodziła wzrokiem
most na drugą stronę ulicy. Górował nad szumem
rzeki, która nieprzerwanie przypływała z wnętrza
miasta. Nie dostrzegałem w tym nic niezwykłego,
dopóki nie przyleciały ptaki. Brakowało w obrazie
czwartego wymiaru, który powstaje w momencie,
kiedy rozkładają skrzydła do lotu. Instynktownie
poszedłem w ich ślady. Na mapach kolejnych dni
znalazłem to miejsce, odkąd połączyłem nasze
punkty o jednakowej wysokości nad poziomem,
w którym spotykały się oczy. Teraz możemy sięgać
szczytów zarezerwowanych wyłącznie dla orłów.