mądrości starej drewutni
Dodane przez ryba_zakonnik dnia 18.03.2007 12:39
agentka skali jest teraz zajęta, nazwijmy ją ślepym losem, bo muszą być jakieś pryncypia robi właśnie behawioralną sekcje zwłok twardym facetom, którzy muszą umrzeć, a oni wybijają sobie z głowy myśl o śmierci tępą łyżwą, jak robił to tom hanks w kast ałay, i molestują swoje zegarki, próbując zmniejszyć dystans od płynącego tu, do wpływającego teraz, ale to wciąż jeszcze daleko.
więc u sąsiadów urodziło się dziecko - nazwiemy je jednostką, za trzy miesiące chrzciny w myśl starej chrześcijańskiej tradycji. tom hanks - nazwijmy go morskim aniołem będzie ojcem chrzestnym, a ślepy los matką chrzestną, bo ostatecznie agentka nie jest głupia i stwierdzi, że gra jest warta świeczki - na chwilę wstrzyma oddech, a zaraz potem wyciągnie ręce próbując ją stamtąd wydostać, i będzie robić różne eksperymenty na żywym już organizmie, i będzie ciągnąć za włosy, a one będą wychodzić pełnymi garściami, aż jednostka zrobi się łysa, a włosy zostaną na poduszce.
A po chrzcinach wszystko już wróci do normy, jednostka pójdzie po starych śladach, ale wręcz nie poruszy się wcale, bo wszystko śpi jeszcze, i wszyscy też śpią w tym wszystkim prowadząc przydenne życie, jak ryba w kapturze, i już zmieniają się w szita - bo rzeczy dzieją się same, chociaż są pewne wyjątki - ale dramat jednostki nie jest sednem tego wiersza - płonące szyby w Iraku, chiński mur i wszystko co widać z kosmosu
agent mulder nie przyjechał, zastygł z przytulaną i pustym łiskaczem w swoim lśniącym bolidzie - nazwijmy go milijon, bo za miliony kocha i cierpi katusze, cdn.