Winobranie
Dodane przez greg dnia 18.05.2009 20:45
Samolot rocznik 73 wpada w śmiertelny korkociąg
hazard, as pikuje na widownię, karetki w korku,
nie tego oczekiwano, nabici w butelkę, w sytuację,
że trzeba wychylić cały kielich, czarę, gdy wyrok
skazujący. Dalej o cudach, metamorfozach H2O
w Beaujolais Nouveau, ministrantach podkradających
mszalne, wierze, która fermentuje, dojrzewa, rozsadza
gąsiory, bukłaki, krwawi, zmienia się z słodkiej w wytrawną.
Ja abstynent, wietrzę podstęp, węszę zwietrzałe, mea culpa
mam za to niedopitą butelkę porzeczkowego własnej roboty
odziedziczoną po dziadku, chomikowaną w piwnicy
gdzie pędził, w obawie przed babcią Stefanią. Mama,
jego córka powtarzała, czarne porzeczki śmierdzą
grobem, teraz muszą wystarczyć za relikwie, trunki,
być może jest to właśnie prawie tyle, ile mi potrzeba
by pamiętać o Nim, a zapominać o cierpieniu- gąbce
nasączonej octem winnym, o tym jak w osiedlowym
biorą bełty na zeszyt, uciekają przed wzrokiem
sprzedawczyń, żeby nie wyczytać, ile są winni.