Sonata wędrowna
Dodane przez Krzysztof Kobielec dnia 04.05.2009 17:59
Sonata wędrowna
... i spojrzałem za siebie
cień już dojrzał nadmiernie zmierzchem
a tu bezdroża wciąż i lasu ściana
sny kłębią się w koronach drzew
ten co lękiem napawa wśród nich
twoje oczy gwiazdą polarną płoną
już pierwszy chłód stopy trąca
a ja wciąż w drodze
księżyc nadyma twarz
znudzony
i w mroku zamknięty
ku zorzy tęsknie spogląda
twoje oczy płomieniem ognisk
lśnią
gdy wypatrujesz w mroku
wczorajszego słońca
a ja kolejny widnokrąg mijam
wciąż w drodze
w podróży
od wczoraj do jutra
a ono oddala się z każdym serca skurczem
i wiem
że nie poznam imienia
nie spojrzę w oczy
nie usłyszę słów
i tylko stopy kędzierzawość
łąki depczą
łapczywe rosy
ciężkie powieki mroku opadają
źrenica nie pije już światła
a sen sam się śni
więc cóż mam począć
bezsenny tułacz
gdy w krtani wilcza pieśń się rodzi
bez słów
z tęsknoty
bo cel wciąż tak samo odległy
a zdać by się mogło
że o wyciągnięcie ręki
twoje oczy dwie łzy ronią
lśniące diamenty czucia